wtorek, 26 marca 2013

Goście Goście




Mieszkanie w Paryżewie czy Pradze oprócz zadawania się z niemiłymi Francuzami i jedzeniem knedlików, znaczy również otwarty dom. Kalendarz w sezonie wypełniony, a w high season gości  mamy praktycznie co weekend. I dobrze, bo kochamy mieć ludzi w domu. Szczególnie rodzinkę, jakoś cieplej się robi, gdy po domu krząta się banda Polaków. Gdy ekipa jest mocna w nogach, idziemy trasą widokową na Hradczany,


 a gdy tylko w piciu, nie tracimy bezsensownie energii w ciągu dnia i wynurzamy się z norki dopiero po zmroku.

Ogólnie wizyty dzielą się na spokojne, czyli ludzie z dziećmi i niekontrolowane, czyli ludzie bez dzieci. Najdzikszą kategorią  gości są ci, którzy dzieci owszem mają, ale chwilowo są daleko. Matki Polki wyrwane na parę dni z kieratu zamieniają się w dzikie pantery popijające szampana od 10 rano gdy planują wieczorne wyjście. Wtedy Najlepszy Mąż Świata bierze dziecko i tracą się na cały weekend w ukochanym, rodzinnym, polsko-czeskim pensjonacie w Karkonoszach.  http://www.jawa.wz.cz/


A pantery dają czadu: nie odnoszą natychmiast naczyń do kuchni, śpią dopóki głód ich z łóżka nie wyciągnie, nie śpieszą się nakładając makijaż i nie składają łóżek zaraz po wstaniu. Szalona, nieokiełznana dzicz!
Te wizyty mijają zawsze za szybko i pantery podkulając ogony, chowają buty na obcasach do walizek, strzepują resztki brokatu i wracają do realu. 


Niektóre wizyty w ogóle są prawie niezauważalne, goście bookują sobie hotel na  Holeckovej i spotykamy się na mieście. Też miło. Są samowystarczalni, i psocą tak, że panna Ewa może tylko zarumienić się ze wstydu. Biorę ich na miasto ze znajomym z pracy, a co się dzieje gdy już idę do domu, wyczytuję ze spłoszonych spojrzeń rzucanych mi w biurze dzień po. Nie pytam nigdy. What happens in Prague, stays in Prague.


Ale nie każda wizyta jest miodem płynąca, od czasu do czasu wylosuje się Zonka. Posiedzi taki sześć tygodni z rodziną, lub przywiezie szkarlatynę. Ta szkarlatyna to pech, nikt nie planuje takich rzeczy, ale przedłużona wizyta była naprawdę ze wszystkich względów wyjątkowa. W podzięce dostaliśmy BRAK zaproszenia na piękną wyspę, dokąd rodzina ta udała się potem mieszkać. Za to czuliśmy się po ich wyjeździe jak Żyd z kawału z kozą!
Po co komu wyspa, nasze mieszkanie nie było nigdy tak duże, a życie tak bezproblemowe!
Żeby człowiek umiał uczyć się na błędach, ale nie! Kilku normalnych się przewinęło i garda opadła, instynkt zawiódł ponownie. Tym razem niezapomnianych przeżyć dostarczyła bliska rodzina. I żeby przynajmniej ta znad Sekwany, człowiekowi by lepiej na duszy było, ale niestety. Grudzień 2012, rodzi się Bułeczka. W Polsce, zresztą, jak jej piękna siostra. Tam spędzamy Święta i Sylwestra. Do Pragi miały przyjechać dwie osoby.  A tymczasem… Smaczku dodaje fakt, że przed wyjazdem Najlepszy Mąż Świata zapłacił dwie wizyty pani do sprzątania, żeby żonusia z dzidziusiem miała na błysk w nagrodę za cierpienia. Musieli się goście ucieszyć, gdy weszli do pachnącego domku. Nagle okazuje się, że NMŚ musi nieplanowanie wrócić 1szego stycznia do pracy. Jest faktem powszechnie wiadomym, że bank bez niego to ani me, ani be, ani kuku ryku. Lojalnie uprzedzam zakochaną parę, że pojawi się pan domu. Jedzie więc i dzwoni po przyjeździe, że coś dużo bagaży jak na dwie osoby.
Wypucowana podłoga jest praktycznie niewidoczna. Na kanapie rzeczy, w sypialniach rzeczy, a NMŚ nie należy do pedantów. Mówię, że nie wiem. Może przyjechali na lans i mają dużo ciuchów, Polacy tak mają. Robi sobie dziurkę na kanapie by usiąść i puszcza TV, gdy nagle do domu wchodzi 5 wesołych członków krakowskiej wycieczki p.t. "Jedziemy do Pragi, jedź i Ty”. Dostaję relację smsową na żywo z pytaniem kto z następujących:  obca babcia, facet w gaciach po pachy, dwóch facetów będących na, jak się okazuje romantycznym wyjeździe w mojej sypialni czy dziwna laska należą do mojej rodziny, bo żadno z nich nie jest chłopakiem kuzynki, któremu dał klucze w Pl. Czytam te opisy i zastanawiam się czemu pił, skoro jutro pracuje i dzwonię. Może ja już po francusku nie rozumiem, porody różnie wpływają na psychikę. Z drugiej strony często nawet jak rozumiem to go nie rozumiem, ale tu nie o tym. Dzwonię. Półsłówkami wyjaśnia, że tak, mamy w domu 4 nieznane nam i jedną kuzynkę. Podobna, wyprzeć się nie da! Facet, który odbierał klucze chyba był podstawiony bo do Pragi nie dojechał.
Wesoła ta ekipa mieszka sobie u mnie w domu, śpi w moim NOWYM łóżku, pije z mojego kubeczka i je z mojego talerza.
Serdecznie, po krakowsku zapraszają NMŚ na naleśniki z powietrzem, gdyż herszt Hunów jest osobą jedzącą inaczej.
Najlepszy Mąż na Świecie okazał się za dobry. Zjadł te naleśniki i poszedł spać na kanapę odstępując łóżko parze facetów z kuzynką, a łózko Zosi dziwnej pani i jej synowi w gaciach po pachy. Inny by nie wytrzymał, martwię się, że może go przetrenowałam i teraz wszystko już wytrzyma?
Po paru dniach, gdy ochłonęłam, napisałam maila do kuzynki. Myśli nad odpowiedzią do dziś, za to zostałam wycięta z przyjaciół na fejsie. Tylko nie wiem czemu, może dodatkowego pokoju zabrakło?
Ale dwie parszywe jaskółki nie zmienią naszego zdania o gościach, blokujcie terminy, czasu coraz mniej!

P.S. Jaki miły przykład obsługi klienta w stylu praskim znalazłam dziś na mojej ulicy.


No, bo debile, nie czytały i trzaskały…

2 komentarze: